Strona:PL Artur Oppman - Polski zaklęty świat.djvu/083

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
I.


W przeminione, dawne dni,
Żył parobczak w pewnej wsi,
Miał on matkę, starą wdowę,
Konia siwka, psa i krowę.

Małą chatkę także miał,
Na niej bocian gniazdo słał,
Na wysokiej starej sośnie —
I klekotał wdal rozgłośnie.

Czy w czas wiosen, czy w czas zim
Dobrze biegło życie im,
A kochali się tak szczerze,
Że nie skreślić na papierze.

Żyć bez matki nie mógł Jaś,
Wciąż był przy niej... Matka zaś
Tak patrzyła w Janka swego,
Jak w anioła lub w świętego.

Rzadko bywa taki syn:
Żadnych kwasów, żadnych min,
Zawsze miły i układny,
Taki grzeczny, taki ładny.

Pierwszy owoc — niesie jej
Ukochanej matce swej,
Kraśne chusty jej kupuje,
U nóg klęka i całuje.