Strona:PL Artur Oppman - Polski zaklęty świat.djvu/013

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

„Dasz mi, czego nie miałeś,
Ani się spodziewałeś,
O czemś nie mówił komu
I nie zostawił w domu...“


Twardowski duma krzynę, aż puknął w łepetynę: Coś o czem nie wiem wcale? Niech bierze! doskonale! Znam swoje interesa; okpimy pana biesa! z niewiadki mała szkoda!
Walnął go w łapę: zgoda!

Cyrograf podpisali,
Twardowski jedzie dalej,
A tam z pod boru brzega
Śmiech czarta się rozlega.


Poranek złotem świta, Twardowski rżnie z kopyta, już mierzyn rży przy dworze... Wtem — co to? Wielki Boże! Przed dworem, pod ganeczkiem, piastunka z dzieciąteczkiem!

Izba naścież otwarta,
Kołyska się kolebie:
Cześniku! nic ty czarta,
Lecz czart oszukał ciebie!

O dziecku nie wiedziałeś!
Synaczka zaprzedałeś!




JAK MAŁY TWARDOWSKI DO PIEKŁA PO CYROGRAF
WĘDROWAŁ.


Mały Twardowski rośnie,
Już jest w dwunastej wiośnie,
Dobre i mądre chłopię,
Wiecznie się w księgach kopie.