Strona:PL Artur Oppman - Poezje tom I Stare Miasto.djvu/192

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Chociaż ludzi z mych piosnek legendy
Od lat dawnych niema już na świecie,
Tak, jak niegdyś, lubię chodzić tędy
I kłaść farby na starej palecie,
Lecz, gdy związać zachce mi się czasem
Tych, co byli, i tych, którzy są,
Dzień dzisiejszy mruczy grubym basem:
„To nie to już, mój stary, nie to!”

Zato nocą, w pustce i w ciemności,
Przez księżyca osrebrzanej skrawek,
Znów się moje ożywiają włości
I jak dziecko mam swój świat zabawek.
Wszyscy, których znałem tak dokładnie,
Wyszli z grobów, by mi podać dłoń,
Potem szepcą, kłaniają się ładnie —
I w przeszłości zapadają toń.

Chciałbym żeby w tych prastarych domach
Znowu rosło dzielne pokolenie,
Z tych, co mężnie stają na wyłomach
I kochają, aż na śmierć szalenie,
Aby nad tym kramikarskim gwarem
Wzlatywała, jak hejnału śpiew,
W pieśń wolności zamieniona czarem,
Ta, co wsiąkła w Stare Miasto, krew.