Strona:PL Artur Oppman - Pieśń o Rynku i Zaułkach.djvu/31

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

DACHY


Świat dachów staromiejskich jest to świat odrębny,
Jak z blachy zardzewiałej dziwacznie pogięty,
Zjeżony karpiówkami jak potwór stuzębny
I sztucznie połamany w skręty i zakręty.

Na ten poemat dachów, gdy poglądam z góry,
Jak zbieracz, co odkopał precjoza rozliczne,
Podziwiam arabeski zamierzchłej kultury
I wnikam niespodzianie w zjawy fantastyczne.

Każdy dom ma tu swoją poetycką postać,
Do żadnego z sąsiadów niepodobny całkiem, —
I gdybym kiedykolwiek miał czemś z muru zostać,
Tylko takiego dachu chciałbym być kawałkiem.

Mam słońce i lazury, mam zieleń facjatek
I podstrysze do marzeń jak piwnicę winiarz,
Cieszy mnie w oknie panna i w jej ręku kwiatek,
A straszy wyłażący z dymnika kominiarz.