Przejdź do zawartości

Strona:PL Artur Oppman - Pieśń o Rynku i Zaułkach.djvu/19

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

DUCHY


Czasem, kiedy samotny w Starem Mieście chodzę,
Zwłaszcza w godzinę zmierzchu pół srebrną, pół ciemną,
Zda mi się: ktoś znienacka stanął na mej drodze,
Jakby mnie chciał zatrzymać i poszeptać ze mną.

Rynek się melancholją wypełnia rozlewną,
Jakby wszystkich łez skrytych spływał deszcz nawalny,
Wkrąg nie widzę nikogo, ale wiem na pewno,
Że jest tu ktoś istotny, chociaż niewidzialny.

Kiedy w własnej mej duszy zatopiony hymnie,
Dumam w starej katedry tęczowym zakątku,
Zmysłem serca wyczuty, duch usiada przy mnie,
Który będzie na końcu i był na początku.

Pod kamienną podłogą próchnieją szkielety,
Tak, jak życie, z dnia na dzień, czyni nas popiołem, —
Nie wiem, kim jesteś, duchu, ale myśl poety
Czuje, żeś był człowiekiem, a jesteś aniołem.