Strona:PL Artur Oppman - Kronika mieszczańska.djvu/034

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
S




XXII

Srogą patrycyat zbudzon wrzawą
W swoich się domiech wielmie trwoży,
Tu owdzie światło błyśnie krwawo,
Tu owdzie okno ktoś otworzy.

Bieli się czepiec burmistrzyni,
Wójta łeb w duchnie[1] przylgnął k’szybie:
Zali hultajstwo tumult czyni?
Zali na miasto hostis dybie?

Ktoś grubo drze się: „Gore! gore!“
A ktoś cieniutko: „Rata! rata!“[2]
Baryczka wróży wojny skore,
A imćpan Strubicz koniec świata.

Zasie z pospólstwa szwiec Franciszek
Najtrafniej sekret ów odmyka:
„Owo się zjawił bazyliszek,
Jako za króla nieboszczyka!“



  1. Duchna — czapka nocna.
  2. Rata! rata! — na pomoc!