U jednygo gospodarza beł taki stary pies, co mu beło Krucek. Nie bardzo jus on ta móg świnie ze szkody wyganiać, bo mioł i zęby tępę i nogi śtywne, ino tak ta, siod se przed chałupom, drapoł sie po uchu i scekoł tak ta, aby zbyć, jak kto sed, abo wele dziecka małego kiele płachty lezoł,
Ale downi to beł okropnie cięty pies, zwyczajnie zestarzoł się.
Jednego razu ten gospodorz pada do swoi kobiety:
— Jusby trza beło tygo psa zastrzelić, bo stary, to już dobrze nie upilnuje. — A ten pies to słysoł i myśli se: — Jakie to som ludzie nie dobre, styrołem se zdrowie na słuzbie, a tero chcom mnie zabić! —
Ze to i psu, zycie miłe, tak nie wiele myślęcy, posed na węder[1].
Ano, idzie tak i wędruje, spotkoł osła. Stary tyz beł i ten osioł i boki miał okropnie obite.
Przywitali sie, pies zaro powiedzioł osłowi, co i jak, osioł znowu opowiedzioł mu swojom historyjom. — No siułem zboze do młyna całe zycie, po ćtyry korce na
- ↑ Iść na węder (stpol.) — iść na wędrówkę, wędrować