Strona:PL Antoni Malczewski, jego żywot i pisma.djvu/134

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

stateczności przywiązania swego upewniał, obojętnie, bez iskry czucia, niepewnemu losowi zostawił? Aby nie użył jak najrychlej środków jakie ma pod ręką, i nie wyrwał jej z tak nieszczęśliwego położenia? Wszystko przeciwnie postrzegać można w postępowaniu jw. starosty, albowiem tenże oddala od swego boku ludzi podejrzanych o udział w tej zbrodni, dawszy zaręczenie, że jeśli rzecz tego wymagać będzie, przystawić ich nieomieszka, a tem samem w wywiedzeniu się o losie mojej córki od owych wskazanych przezemnie ludzi, i wymierzeniu sprawiedliwości na zbrodniarzach staje mi na zawadzie, kładzie więc kres mojej cierpliwości, która jedynie na szlachetnem przypuszczeniu mojem, o jego stałości dla żony, polegała.
Tak tedy nieznośnem okrucieństwem rozzuchwalonej przemocy uciśniony, wzywam po bogu, mojej najpierwszej ochronie, waszego miłosierdzia wy wielkoduszni monarchowie, wy, którzy światem rządzicie, i macie od boga sobie powierzoną władzę dla ratowania uciśnionych i prześladowanych. Wy, którzy biorąc władze przyrzekliście zabezpieczyć wolność każdego z waszych poddanych, przywróćcie mi dziś moją, przez