Strona:PL Anton Czechow - 20 opowiadań.djvu/64

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Kiedy odjeżdżał, miał twarz surową, wyniosłą i żegnając się z dziewczynkami, nie rzekł ani słowa. Wziął tylko album od Kati i napisał na pamiątkę:
„Montigomo Szpon Jastrzębi“.




Czytanie
(Opowiadanie starego wróbla).

Pewnego razu w gabinecie naszego naczelnika, Iwana Piotrowicza Semipałatowa, siedział impresario teatralny, Hałamidow i rozmawiał z nim o grze aktorskiej i urodzie aktorek.
— A ja się z panem nie zgadzam. — mówił Iwan Piotrowicz, podpisując asygnaty. — Zofia Jurjewna, to duży, oryginalny talent. Taka, miła powabna... ach! piękna taka...
Iwan Piotrowicz chciał prawić dalej, lecz z zachwytu nie mógł wymówić ani słowa, uśmiechnął się więc tylko tak słodko i obleśnie, że patrzący nań impresario poczuł jakiś słodkawy smak w ustach.
— Mnie się w niej podoba... e-e-e... wzruszenie i dreszcz młodego ciała, w chwili, gdy zaczyna coś recytować... Ogniem wprost dyszy, ogniem! Niech pan jej powie, że w takim momencie... gotów jestem na wszystko...
— Ekscelencjo, proszę o podpisanie odpowiedzi na pismo chersońskiego urzędu policyjnego w sprawie...
Semipałatow podniósł uśmiechniętą twarz: przed nim stał urzędnik Merdiajew. Podając akt do podpisu, Merdiajew wyprostował się i wytrzeszczył oczy.
Semipałatow skrzywił się: proza zwyciężyła poezję w najciekawszym miejscu.
— Z tym można było później. — oznajmił. — Widzi pan przecież, że jestem zajęty! Strasznie niedelikatni i źle wychowani ludzie! Proszę, panie Hałamidow... mówił pan, że już nie mamy gogolowskich typów... A oto ma pan! Może to nie typ? Niechluj, dziury na łokciach, zezowaty... Nigdy się nie czesze... Niech no pan spojrzy, jak on pisze! Licho wie, co to jest! Pi-