Strona:PL Anton Czechow - 20 opowiadań.djvu/4

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

zapraszał go niekiedy do swego zespołu, płacąc mu 50 kopiejek dziennie (nie licząc napiwków od gości). A grać było ciężko. W sali panował zaduch i gorąco. Zapach czosnku unosił się w powietrzu. W jednym uchu piszczały mu żałośnie skrzypce, w drugim chrapał kontrabas, tam znowu rzewnie płakał flet, na którym grał rudy, nędzny żydek o twarzy, porysowanej wzdłuż i wszerz czerwonymi żyłkami, który przez ironię losu chyba, nosił nazwisko bogacza Rotszylda. Rzecz godna uwagi, że rudy żydek najweselsze i najbardziej skoczne melodie grał w ten sposób, że wszystkie robiły wrażenie marsza pogrzebowego.
Bez żadnej przyczyny Jakub Iwanow od razu poczuł wstręt do Rotszylda. Przyczepiał się do jego słów, wymyślał mu od ostatnich, raz nawet zamierzył się nań. Wówczas Rotszyld, nie mogąc dłużej znieść obojętnie docinków Jakuba, pieniąc się ze złości, krzyknął:
— Gdyby nie wasz talent, Jakubie Iwanowie, dawnobyście wylecieli za drzwi! — to powiedziawszy, rozpłakał się jak małe dziecko.
Nic przeto dziwnego, że Szachkles unikał Jakuba i zapraszał go tylko wówczas, gdy któryś ze stałych muzykantów nie dopisał.
Jakub Iwanow nie odznaczał się ani pogodą ducha, ani dobrym humorem. Trawiły go bezustannie troski i zmartwienia. Myślał, że każda godzina, którą przeżywa, nie przynosi mu nic oprócz strat. W niedzielę i święta pracować było grzechem, poniedziałek — to początek tygodnia i ciężki dzień... Ogółem w roku takich 200 ciężkich dni wypadało. 200, kiedy chcąc, nie chcąc, Jakub siedział z założonymi rękami. A przecież to tyle strat! Od czasu do czasu zdarzało się, że ślub jakiś odbył się bez muzyki, to znów Szachkes nie zaprosił go do orkiestry.
Zdarzyło się też pewnego razu, że burmistrz miasteczka zachorował ciężko i ledwo zipał przez dwa lata. Jakub z niecierpliwością oczekiwał jego śmierci, lecz jakby na złość, burmistrz wyjechał na kurację do gubernialnego miasta i tam umarł. Biedny Jakub stracił wtedy co najmniej dziesięć rubli, bo mógł był zrobić dla burmistrza elegancką trumnę ze szklanym wiekiem. Rozmyślanie o coraz większych stratach drę-