Przejdź do zawartości

Strona:PL Antologia współczesnych poetów ukraińskich.djvu/72

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Zadrżałyby nieba rubieże
Na dźwięki tych słów potępieńcze.

Blask słońca zaćmiłby się złoty,
Deszcz gwiazd porzuciłby lazury,
Król zórz z niesłychanej sromoty
Podarłby oblicze na wióry.

A więc niechaj milczy ma oda,
Że cię miłuję, młodzieńcze;
Zadrżałaby lękiem przyroda
Na dźwięki tych słów potępieńcze.

Jęknęłyby limby ogromnie,
Runęłyby szczyty podniebne,
A morza ― ruszyłyby po mnie
I po to uczucie haniebne.


II.

Ja wiem: występna jest ta miłość,
Która mi świeci, jak pochodnia:
W oczach ludzkości — grzech to wielki,
Wobec natury — szpetna zbrodnia…

Nie! jam nie zbrodzień wbrew naturze!
Wszak ona sama roznieciła
Żar tej miłości w mojej duszy!
Jej to potężna, twórcza siła!