Przejdź do zawartości

Strona:PL Antologia współczesnych poetów ukraińskich.djvu/154

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

A zrządził Pan, żeś zabił nim Goliata.
O wiem ja, w czem zarzewie nienawiści:
W tem oto, żeś nie zdumiał mnie orężem,
Lecz śpiewem strun. Że trzymam cię w świetlicach,
Choć zgodnie z twem życzeniem — Świętym ogniem
Ty płoniesz sam, ilekroć poczniesz śpiewać
Przed władcą swym, przed królem królów. Żal ci
Szaleńca, żal, chociaż go mienisz wrogiem.
Wszak jam cię skuł, twą własną pieśnią spętał.
Jam władcą jest i duszy twej i ciała.
I duszy twej! — o tak, pasterzu smagły!
I jakoż ty powstaniesz przeciw władcy?

Dlaczego znów tak dziwnie patrzysz na mnie?
Spojrzenie twe podstępne, jak trucizna.
Trucizną więc chcesz walczyć z królem królów?
Trucizną — —? Ha! Więc sam ty raczej zginiesz!
Hej, gdzie mój grot? Przybiję cię do muru,
Przeklęta żmijo!...
Grajku! dziecię moje!
Więc jesteś żyw? Na szczęście zboczył w locie
Żelazny grot... Jehowo! Boże wielki!
O, jakżem jest szalony i nieszczęsny!
Tu do mnie, hej! Wywiedźcie tego grajka!
Niech wyjdzie stąd sowicie obdarowan!
Już nigdy on nie będzie grał, ni śpiewał...
— — — — — — — — — —
On będzie grał, lecz tu w pałacu — nigdy!
W tym chyba dniu, gdy tu na tronie siądzie...


154