Strona:PL Antologia współczesnych poetów polskich (1908).djvu/635

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
STARY BÓG.


Jak lew na starym świecie się położył,
okrył go piersią, w błękit dumną głowę
podniósł i czekał...

Ponad nim się srożył
komet wir w węże spętany ogniowe,
a wyżej straszna ręka przeznaczenia
wisiała.
Niegdyś na rozkaz tej Pani
on świat swój stworzył i skróś nocy cienia
rozpalił gwiazdy, pochodnie otchłani
złote. I rządził już milion milionów
wieków tym światem, bezlitośnie, srogo,
gasząc niesforne słońca śród zagonów
nieba i zniszczeń codziennych pożogą
twarz swą malując krwawo. Drżały światy,
gdy znak swój straszny na niebie zapalił
i szedł — bóg młody — w piorunów szkarłaty
odziany, sądził i jak orkan walił
krnąbrne w toń śmierci.
I minęły wieki, —
świat się zestarzał i on wraz ze światem
starym się poczuł. Lat spienione rzeki
— krew w żyłach jego — wraz z źródłem bogatem
niegdyś, wysychać jęły i swe fale
coraz to wolniej toczyły kaskadą
ołowiu w otchłań lecąc ociężale.