Przejdź do zawartości

Strona:PL Antologia współczesnych poetów polskich (1908).djvu/575

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Jaką wieszczyli prorocy,
Jaką przeczuli dusz wielkich tęsknotą,
Natchnionym wzrokiem patrząc w czasów dal,
Rzesz ludzkich ćmę nieznaną

W doli sierocej
Daj siłę ducha, daj nam czynów stal,
Byśmy ujrzeli słonecznych dni rano.



BALLADA O MADEJU MROZIE.

Hej, Madej Mróz
Rozżarł się srodze!
Narządził wóz
Z żelaza-lodu.
Wsiadł nań i mroźnym wichrom puścił wodze!..
Runął na ziemię, na biedę narodu,
Okrutny, luty, bezlitosny zbój,
W żelazne uchwycił kleszcze,
Co mu na drodze
Stało, i ziemię pchnął na ruję ruj,
W lodowej śmierci uściski złowieszcze!...

Upiory drzew
Zlodniałe ściska,
Aż biała krew
Szadzi z nich sypie!...
Tatry, jak siwe, olbrzymie wiedźmiska,