Strona:PL Antologia współczesnych poetów polskich (1908).djvu/438

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Lecz dziś mnie taki ból przygniata,
Że już doprawdy spocząć muszę,
Bo, — gdyby liście z drzew zerwane,
Padnę — i nigdy już nie wstanę.

O Matko święta i Jedyna —
Ja już nie mogę walczyć dłużej
Przyjm pod opiekę Twego syna,
Który tu z ziemskiej wypił kruży
Wszystkie rozpacze, całą mękę —
O, Matko, podaj mi Swą rękę!



POŁAMCIE HARFĘ MOJĄ...

Połamcie harfę moją złotą,
Która wam smutne daje dźwięki,
W której jest tyle łez i męki.
I która wieczną drży tęsknotą –
Połamcie harfę moją złotą!

Ludzi i tak cierpienia gniotą,
I tak już zewsząd płyną jęki.
Radosnej trzeba wam piosenki,
W której się tęcze szczęścia plotą –
Połamcie harfę moją złotą!