Strona:PL Antologia współczesnych poetów polskich (1908).djvu/432

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
II.

— »Mamusiu!« — »Czy podać ci wody, dziecino!«
»Nie! Chodź tu, niech ciebie popieszczę
Wiosenki świt blizko, patrz: w oknach już sino...«
»Śnisz mała, tam czarna noc jeszcze«.

— »Cóż znowu! Nie widzisz, matusiu, anioła,
Jak zmiata chmur strzępy i mroki?
I piosnki nie słyszysz? Ach, taka wesoła!...«
— »Ja słyszę jęk wichru głęboki!«

— »Jęk wichru? Jak wichru? Ach, przebudź się, mamo!
Ubieraj mnie szybko już pora...
Błysnęło słoneczko, wiosenka pod bramą«,
»Na Boga, dziecino, ty chora!«

— Matuchno, doprawdy, śmiać mi się chce z ciebie,
Udajesz, lecz ja się znam na tem!
Kwiatuszki na ziemi, ptaszęta na niebie...
Jak dobrze być ptaszkiem i kwiatem!...

— »No, nie strój-że żartów, ty mamo, filutko!
No skądże ta minka żałosna?
Daj rękę... Czy czujesz?... — O jak mi cieplutko...
To wiosna, to wiosna, to wiosna!«