Strona:PL Antologia współczesnych poetów polskich (1908).djvu/382

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Spiętrzone, ciasne, ciche, szare,
Patrzy na Wisłę Miasto Stare,
Pilnują domostw Pańscy święci,
Na szczycie z blachy ptak się kręci,
Z niszy wygląda Matka Boża,
Królowa nasza, niebios zorza,
A z tablic stare linią napisy,
Smutne i łzawe, jak cyprysy.

Dziwni tam ludzie dotąd żyją,
Nić staroświecką przędą, wiją,
Nić staroświecką wiją, przędą,
Trwają wspomnieniem i legendą,
Trwają miłością zmierzchłej doby,
Od wiru życia wolą groby
I są z pozoru jako próchno,
Próchno — z którego iskry buchną!

Nie wiem, co wolisz? czy te szczątki,
W których, jak perły, tkwią pamiątki?
Czy owe pełne zgiełku, lśniące
Ulice nowe, w dal idące?
Pałace świetne, kamienice,
Co tak bezmyślne mają lice,
Jak lalka żywa z buduaru
Pusta, — choć może pełna czaru?

Nie wiem, co wolisz? Ja wśród miasta,
Gdzie wyświeżony tłum się szasta,