Przejdź do zawartości

Strona:PL Antologia współczesnych poetów polskich (1908).djvu/321

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Nic było cię w godzinę róż,
Ja kochani, tęsknię zawsze.

I przyjdzie jesień, zżółknie liść.
Wiatr jęknie, kwiaty posną;
Czyliż-byś wówczas ty miał przyjść.
Jeśliś nie przyszedł wiosną?

Na ziemię zimny padnie szron
I resztki życia zwarzy;
Lecz serce me, choć blizki skon.
O tobie zawsze marzy.



TĘSKNOTA.

O jakbym chciał wyciągnąć me ramiona
W szeroki świat, ten pełen dziwów świat.
By zbiegła mi tu do drżącego łona
Najczystsza z złud, złuda mych młodych lat!

Ja do stóp jej skłoniłbym zwiędłe skronie.
I wiosny mej owiany błogim tchem, —
Jeszczebym raz uczuł, jak serce płonie.
Jak dusza śni młodzieńczym życia snem.

Miłość i pieśń, niech wielkie te potęgi
Przyspieszą takt serca mojego drgnień!