Strona:PL Antologia współczesnych poetów polskich (1908).djvu/247

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Otom wydań na pastwę mej posępnej nędzy —
Noc idzie, co rozprzęga wszystkie spójnie ducha.
O, roztrącić się w nicość! skonać! byle prędzej!
Płaczu niema i Boga niema, który słucha.

Tam, w górze, jakieś światy konają nademną
I ostatnich się wspomnień załamują głosy —
Naraz promień światłości rozdarł otchłań ciemną,
jakby ręka anioła przetarła niebiosy.

Znowu czuję cię, boska; jesteś — jesteś przy mnie —
jak matka, na swe dziecię spoglądasz litośnie;
usta twe rozchylone w przenajświętszym hymnie,
w którym ból wszystkich wieków pali się miłośnie.

Moc wieczystych odrodzeń biorę z twojej ręki
a w piersiach cicha wiedza wstaje, nakształt słońca;
że przez błędne manowce rozkoszy i męki
wiedziesz mię ku otchłaniom początku i końca.