Strona:PL Antologia współczesnych poetów polskich (1908).djvu/175

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

a mór nam bydło bije,
a dom się nasz pali,
a siostra utonęła w rozpienionej fali,
a ojciec gdzieś daleko w strasznej zginął bitwie,
a Złe urąga modlitwie...
Cóż z nami się stanie!?
O, Ty, łaskami hojny,
Ty, od powietrza, głodu, ognia i wojny,
od nagłej niespodziewanej śmierci
i od Szatana, który w dom przychodzi
i dusze zwodzi —
zachowaj nas, Panie!...

Nie skłonił się jeszcze dzień,
a Szatan z moczarów łożyska,
gdzie nocą ognikami błyska,
z czeluści błota wstał
a gdy najkrótszy słońce rzuca cień
na te manowce,
na te ścierniska,
pod ramię chwycił kościotrupa
i wzrósł nad jego niebosięgłą stal —
nad Ciebie, Boże, wzrósł!...
Masz-li Ty grom —
masz-li Ty chmurę w ten południa skwar
aby z niej piorun padł
I od Szatana uwolnił ten świat?
Wal błyskawicą, wal!
Niechaj się łamie,