Strona:PL Antologia współczesnych poetów polskich (1908).djvu/166

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Przez cały przestwór, przez daleki,
Głuchą za sobą tęskność wlecze,
Snąć dźwigającą wieki... wieki...

Za nią, jak zdrój, co ledwie ciecze,
Snują się ciężkie myśli człecze...



3.

Owiana mgłami różowemi,
Przystaje w drodze zalękniona.
Przykłada ucho swe do ziemi:

Nic!... tylko gdzieś tam echo kona,
Tylko przygasa obłok krwawy,
Tylko blednieje Tatr korona.

Pomrok osłania skalne ławy,
A od nich płynie do stóp Ciszy
Li jednostajny szmer Siklawy.

Czasem zaklęty las zadyszy.
Albo wystrzelił krzyk pastuszy
I zmilkł... I ona znów nie słyszy

Nic w tej przelękłej, mrocznej głuszy —
Nic, prócz pojęku twojej duszy...