Strona:PL Antologia współczesnych poetów polskich (1908).djvu/059

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Tak! bo chociaż bardzo mi jest droga
Noc marząca w gwiazd złotej ulewie,
Smutna ziemia i słońca pożoga,
I tęsknota, zaklęta w słów śpiewie.
I lot ptaków, i kwiatów kobierce...
Lecz najdroższe mi ludzkie jest serce!



OKNA.

Mam cztery dziwne okna w moim domu:
Przez jedno patrzę smutnemi oczyma
Na blizkich ludzi rozprószone plemię,
Nad którem Pan Bóg błyskawicę gromu
W surowej dłoni ustawicznie trzyma.
Przez drugie widzę w mgły spowitą ziemię.
Tę dawną gwiazdę zagaszoną w błocie,
Do której żywe istnienia się tulą,
Odkąd się stała z jasnej mroczną kulą.
Plamą błądzącą w błękitnym namiocie.
Przez trzecie śledzę głąb mojego duchu
I widzę serce dzikie i podarte...
Lecz najdziwniejsze jest to okno czwarte.
Raczej nie okno, lecz framuga głucha,
Którą zamyka jakaś gęsta krata;
I tylko czasem przez szczeliny ciasne
Dochodzą oczu zarysy niejasne,
Nieznanych świateł, płynących z zaświata