Strona:PL Antologia poetów obcych.djvu/338

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Tęskność gore mocą całą,
Że aż łza się nie wytoczy...
Nieraz, wtedy, w nasze koło
Wchodził młodzian z lirą w ręku;
Pieśnią swą, choć nie wesołą,
Rrwał nam z piersi jęk po jęku,
Że aż lekko w sercu stało,
I wracała znów nadzieja.

Jam jest uczeń Tymofeja.
Jakbym dziś go widział jeszcze...
Jaśniał u nas licem białem,
W oczach tlały ognie wieszcze;
Skroń, draśniętą lekkim strzałem,
Siła, duma rozpromienia...
Taki był, że nasza brać
Tymkiem go nie śmiała zwać...
I na jego cześć imienia
Pierwszą dumę zaśpiewałem.
Biedne chłopię!... na rozświcie
Błysło, zgasło jego życie,
Jako błyskawice letnie,
Krótko, dziko — ale świetnie.

Więc ostatnia duma jego...
Lecz niech wprzódy łzy wybiegą!