Strona:PL Antologia poetów obcych.djvu/275

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Dzisiaj wołam, byś mi wrócił
Swe pieszczoty, świetność dawną,
W dziejach taką wielką, sławną,

Adryjatyk odpowiada
Tym jej skargom, tym jej żalom
Jej westchnieniu, w wiatru tchnieniu,
Jej szemrzącym lagun falom:
„Piękna moja, biada, biada!“
I w dalekiej od niej stronie
Głos ten tęskny niknie, tonie.

„Sławie twej zawistne rzeki,[1]
Chciwie się do lagun garną
W wód twych zdroje. Trud mój, znoje,
Wszelka walka moja marną!
Cofam, cofam się na wieki,
A gdzie dzisiaj są topiele,
Zwolna, luba! grób ci ścielę!“

Tam, gdzie lew skrzydlaty leży,
Gdzie dziś tłumy gwarnie krążą
Pod kolumny, gdzie tum dumny,

  1. Brenta i inne rzeki, wpadające do lagun, grożą im zamuleniem.