Przejdź do zawartości

Strona:PL Antologia poetów obcych.djvu/197

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
EPILOG DO PIEŚNI.
(Z GEIBLA.)

Górą i dołem szedłem po świecie,
Uszedłem nie jedną milę.
Szedłem tak długo — że chciałbym przecie,
Spocząć już, choćby na chwilę.

Ale o kącik gdzie zakołaczę,
Wnet mnie od wrót niegościnnych
Odegna słowo: — „A ty tu zaczem,
Człowiecze zwyczajów innych!

Śród nas urzędu nie zyskasz sobie,
Cechom cię nikt nie poleci;
Świat już ma rozum — światu w tej dobie
Już niepotrzebni poeci!“

Choć światu pieśni już niepotrzebne
Ja ich się wyrzec nie mogę!
To moje gwiazdy, światła naniebne,
Co życia złocą mi drogę!

One powietrzem, one mi światem,
Niemi oddycham i żyję:
One niezwiędłym dla mnie róż kwiatem,
Zkąd duch mój wieczną woń pije.