Strona:PL Antologia poetów obcych.djvu/051

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

I w sennych marzeń mgle przezroczystéj
Obaczył kraj swój ojczysty.

Ziemię snów jego Niger szeroki
Błękitną wstęgą przegradza;
Śród drzew palmowych dumnemi kroki
On znów się, jak król przechadza.
I słyszy z dala karawan dzwonki
Z góry płynące, przez łąki.

Znów swą królowę czarnoźrenicę,
Ogląda w dzieci swych gronie;
Zwisły u szyi, całują lice,
Czule ściskają mu dłonie.
Łzą się śpiącego wilży powieka,
Łza jego w piasek przecieka.

I chyżą jazdą cwałuje potem
Zielonym brzegiem Nigrowym,
Okiełzał konie wędzidłem złotem,
I jakby w marszu bojowym
Czuje, jak kindżał przy jego boku
Rumaka tłucze w poskoku.

Jak purpurowe przed nim sztandary
Flamingów stada się noszą;