Przejdź do zawartości

Strona:PL Aleksander Fredro - Dzieła tom XIII.djvu/018

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Ale Ciebie ukochany
Dobry, dobry, Ojcze, Ciebie
Jak na jasnem widzę niebie,
W Tobie dla mnie niema zmiany:
Widzę Twoją białą głowę,
Czoło wzniosłe i myślące,
Słyszę mądrą, lubą mowę,
W pogodnem spojrzeniu czytam,
Twoję rękę prawie chwytam,
By przycisnąć usta drżące,
Jak to tyle, tyle razy!...
Ach, w Twéj to, duszo bez skazy,
W Twéj przewodniéj niby łunie
Śmiało mogłem stawiać nogę;
Tak i z grobu opiekunie
Torowałeś dla mnie drogę.
O mój Ojcze, myśl Twych dzieci,
Jak modlitwa do Cię leci,
Jak codzienna serc ofiara,
A ich szczęściem droga wiara,
Że skrytym czucia łańcuchem
Połączeni z Twoim duchem.
Pokój z Tobą, pokój błogi,
O Ty dobry, prawy, drogi!
Bliżéj, bliżéj na méj wstędze
Czas jeszcze barwy nie traci,
Bo tam widzę moich braci[1]
Uległych cierpień potędze.

  1. Maksymilian, Seweryn, Julian, Henryk, Edward.