Strona:PL Aleksander Fredro - Dzieła tom XII.djvu/057

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.


ŁOWY.




W lesie ze sfór psy spuszczone;
Setnym głosem gąszcz uderza,
Zgraja pędzi w różną stronę
Wietrzy, śledzi, ściga zwierza.
Żądza łupu łącznie działa,
Ale ledwie łowców zwoła,
Już rozdarta zdobycz cała,
Każdy sobie drze, co zdoła.
I o przyszłość się nie trudzi,
Bo zysk pewny cudza strata,
Czysty obraz teraz ludzi,
Czysty obraz tego świata!
Nie tak dawniéj było.... Baśnie!
Wszystko idzie w wieczne karby,
Z wiekiem tylko oko gaśnie
I zaciemnia jasne farby.






SIEROTKA.




Nikt o mnie nie dba i ja o nikogo,
Idę przed siebie zawsze prostą drogą;
Gdzie ja tam zajdę?... Bóg to wiedzieć raczy....
Ot, będzie jakoś.... albo téż inaczéj.
Nic ci nie umiem.... tać i ptak nie umie,
Przecieć wesoło po powietrzu szumie,