Przejdź do zawartości

Strona:PL Aleksander Fredro - Dzieła tom XI.djvu/052

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Nie wiele czasu upłynęło od téj uczty w Brienne a inni tam znowu znaleźli się goście i inaczéj byli częstowani. Potentaty eskomptowali weksle, które po odtrąceniu namiętności i miłości własnéj nie wiele podobno korzyści światu przyniosły. Mógłbym wam moi Państwo obszernie opowiedzieć bitwę pod Brienne, ale sumiennie wolę was odesłać do dzieła Pana Thiers, — lepiéj bez wątpienia na tém wyjdziecie. Muszę bowiem przy téj sposobności ostrzedz, że jeżeli jaki oficer subaltern zdaje sprawę z ogólnego ruchu jakiéj batalii, jako naoczny świadek i sędzia, ten kłamie niezawodnie; — bo albo powiada to co późniéj z rapportów wyczytał, albo téż powtarza to co mu się udało w górze zasłyszeć. Oficer subaltern liniowy może tylko widzieć co się dzieje przed nim i na jego często bardzo ciasnym horyzoncie. Oficer nawet sztabowy, który z rozkazami przebiega pole boju w różnym kierunku, nie znając pierwotnéj pozycyi i szyku, o szczegółowych tylko zdarzeniach może otrzymać własne naoczne przekonanie. Niech mi wolno jeszcze będzie wspomnieć, że nie jeden z szanownych agronomów słuchając o batalii, wystawia ją sobie najczęściéj ściśniętą jakby na dziedzińcu, albo na pastwisku za sadem. Zdaje mu się, że zawsze być musi jakiś punkt z którego całą bitwę przejrzeć można, dlaczegóżby i Onufry stojąc na takim punkcie nie miał powiedzieć co się działo. Ale jeżeli uwierzy, że linija bojowa czasem i na milę i więcéj się rozciąga, wtenczas już wątpić nie będzie, że ten kłamie co opisuje bataliją podług tego co niby sam widział i sam doświadczył.