Przejdź do zawartości

Strona:PL Aleksander Fredro - Dzieła tom X.djvu/112

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
Baron.

Nie w moim domu przecie.

Paroli (na stronie.)

Nie wiem co to znaczy.

Barbi.

W samej bramie.

Baron.

Przeklęcie.

Paroli (na stronie.)

Miało być inaczej.

Otylda (wbiegając, za nią Negri.)

Gdzie jest Baron? Gdzie Baron? Mój ojciec niewinny,
Schwytany, uwięziony, a Pan tu nieczynny!?
Idź!.. biegaj... broń go, brońże... mój Panie Baronie.

Baron.

Lecz cóż ja zrobić mogę... ja go nie obronię.

Otylda.

Ależ bronić, nieszczęsny, miej przynajmniej wolę.

Negri (który nie może przyjść do słowa.)

Pozwól Panno Otyldo...

Otylda.

Nic, nic nie pozwolę,
Póki mój biedny ojciec wolnym nie zostanie,

(do Barona)

Nie zabiją nas przecie za korne błaganie.
Idźmy razem oboje.

Baron.

I to być nie może.