Przejdź do zawartości

Strona:PL Aleksander Fredro - Dzieła tom X.djvu/064

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
Paroli.

Właśnie Excelencyi wspomniałem w tym względzie,
Że Baron za Montego zawsze ręczyć będzie.

Baron (z nieukontentowaniem.)

Na co to było mówić?

Paroli.

Mówiłeś dopiero.

Baron.

No, słowa się w baraszkach tak ściśle nie biorą.

Paroli.

Nareszcie Excelencyi zrobiłem uwagę,
Że kto ma taką wziętość, majątek, powagę,
Jak Pan Baron, nie mógłby wziąść za przyjaciela
Człowieka niepewnego, albo wichrzyciela.
A Baron z Montim z dawna żyją jak brat z bratem.

Baron (jak wyżej.)

Na co to było mówić?

Paroli.

Oparłem się na tem
Coś mi dziś mówił: „Myśmy przyjaźnią złączeni,
W kolebce, szkole, świecie, jak bracia rodzeni.“

Baron.

No, tak... ale mam wadę mówiąc między nami,
Żem jest troszeczkę poetą... latam więc czasami,
A to w życiu powszedniem dzieje się inaczej,
Przyjaciel, często dużo, częściej nic nie znaczy.
Tak mówi się naprzykład: zamieć przyjacielu,
Drzwi otwórz przyjacielu... idź precz przyjacielu,
Otóż niema przyjaźni a przyjaciół wielu.