Przejdź do zawartości

Strona:PL Aleksander Fredro - Dzieła tom X.djvu/030

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
Pamela (po krótk. milcz.)

Marku!

Baron (podając.)

Może grzanki?

Pamela.

Marku! musisz mnie słuchać — daremne wykręty,
Nie unikniesz rozmowy dawno przedsięwziętej.

Baron.

Dziwna zgodność uczucia. I ja po twe zdanie
Chciałem dziś pójść do ciebie — szczęsne więc spotkanie.

Pamela (nie słuchając.)

Co dawno przeczuwałam, dziś się prawdą staje.

Baron (nie słuchając.)

Dwóch moich przyjaciół na mój sąd się zdaje...

Pamela (jak wyżej).

Moja reputacya czysta...

Baron (jak wyżej.)

Że zaś to jest sprawa
Wyłącznie serca, sądzić ty masz więcej prawa
Jako kobieta wyższych zalet, wiadomości,
Zdolna cenić czyn piękny...

Pamela.

Trzeba cierpliwości...

Baron (zawsze nie słuchając jéj.)

Jak się zwą przyjaciele, obchodzić nie może,
Nazwę zatem A i B, mówiąc o ich sporze.

Pamela.

Żem jest arcycierpliwa, nikt mi nie zaprzeczy,
Pozwól że...