Strona:PL Aleksander Fredro - Dzieła tom VIII.djvu/203

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

mój ból w nogach nazwałem pedogrą, ale wiedz o tém, że pedogry nie mam i zakazuję ci kiedykolwiek o tém wspominać.

Filip.

I owszem — ale ja Jegomości radzę wrócić do pantochli i szlejfroka, aby choć czasami był u nas spokój w domu.

Kokoszkiewicz.

Ty tego nie rozumiesz. Jak się człowiek w ubiorze zaniedba, wlezie w szlafrok i pantofle, brody nie ogoli, siwych włosów nie pokryje, toć się niebawem i zestarzeje. Żadna już potem ani spojrzy.

Filip.

Bo na co ma spojrzeć, pruchno pruchnem.

Kokoszkiewicz.

Co to pruchno? Jakto pruchno?

Filip.

Stary będzie starym, choćby się i pozłocił.

Kokoszkiewicz.

Gbur!

Filip.

Dziewczęta teraz mądre, o sto kroków poznają co młode a co stare; nie pomogą ciasne buty i czupryna farbowana, gratem będzie stary grat. I owszem.

Kokoszkiewicz.

Cicho głupcze — nie kładź nosa, gdzie nie dałeś grosza — rozumiesz, wolałbyś strzedz obejścia i ogrodu; co noc prawie jakaś kradzież.