Przejdź do zawartości

Strona:PL Aleksander Fredro - Dzieła tom VIII.djvu/118

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

(na stronie)
Wymknąłem się jak piskorz — mądry kto mnie złapie.
(głośno)
Niech was Bóg błogosławi. (do Narcyza) A ruszże się capie!





SCENA IX. i ostatnia.
Morderski, Regina, Paulina, Zosia, Narcyz, Wacław, później Szymon.
P. Wacław (*) (zasłyszawszy ostatni wiersz).

Cóż to? Z błogosławieństwem rozdają tytuły?
Ale przerwę podobno ten obrządek czuły.
Jak Deus ex machina wpadam w sam czas właśnie,
I co komu ciemnego w krótkości wyjaśnię.
Stary Szymon chcąc nie chcąc wszystko mi wyjawił.
Jak tylko przyznał, że on zegarek zastawił,
Pobiegłem do aresztu... w areszcie nikogo...

Morderski (posuwając się ku Narcyzowi).

Co! Hryńko! Hryńko uciekł!

P. Wacław.

W koło każdą drogą
Konnych ludzi rozsełam i sam z nimi gonię...
Za godzinę przy Hryńku stały nasze konie.

Morderski (z radością).

Ach!

P. Wacław.

Wyspowiadał mi się... okazał żal szczery...
I gdy w końcu powiedział, że oddał papiery
Pannie Zofii Barskiéj...