Strona:PL Aleksander Fredro - Dzieła tom VIII.djvu/116

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
Regina.

A tak jest w istocie.
Już Pan Piotr na to wszystko ma dowodów krocie.

Morderski.

Pan Piotr? — I cóż powiada?

Regina.

Tylko mój kochany
Nie bierz tego do serca, nie rozjątrzaj rany...

Morderski (niecierpliwie).

I cóż Pan Piotr powiada?

Regina.

Cierpi bardzo wiele...
Ale... coś... nadal pono... odkłada wesele...

Morderski.

Cofa słowo?

Regina.

Tak, niby...

Morderski.

Znowu skręcił w stronę!
Mille tonnerres! (na stronie) Bodaj był zdrów! wszystko ocalone.

Regina.

Ależ i dla Zosieczki nie bądź zbyt surowy,
Taki wypadek, w świecie wypadek nie nowy...
Prawda, że to coś trochę nieładnie z jéj strony...
Że byłeś przez nią... niby... w pole wywiedziony...
No, ależ mój ty Boże! młodzi zawsze młodzi...
Wprawdzie tobie to nieco przed światem zaszkodzi...
Jak ją w domu zatrzymasz zgani pobłażanie,
A jak zechcesz oddalić, po jej stronie stanie...