Przejdź do zawartości

Strona:PL Aleksander Fredro - Dzieła tom VII.djvu/220

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
Hermenegilda.

Dobrze, dobrze.

Gdański.

Przebaczasz mi?

Hermenegilda.

Przebaczam, przebaczam.

Marski.

Na dowód czego zwraca zapis. Nie chce nadal innéj rękojmi jak miłość męża.

Gdański (przerzucając szal).

O Hermenegildo! Hermenegildo!

Marski.

A ja oddaję przezemnie otrzymany ten zapis w zamian przebaczenia i błogosławieństwa.

Julja.

Kochany Ojcze...

Gdański.

Dobrze... dobrze. (na stronie przerzucając szal) Przecie z macochą nie zechce... (głośno) Moja żona anioł... wierzę jéj... (do Marskiego) Daj zapis.

Hermenegilda.

Państwo Marscy dziś odjadą.

Marski (wskazując Urzędnika).

Za to ręczy Jegomość Dobrodziej.

Florjan.

Cóż ja pocznę?

Gdański.

Żeń się z twoją wdową z Bukowiny.