Przejdź do zawartości

Strona:PL Aleksander Fredro - Dzieła tom VII.djvu/206

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

który mnie zwiódł, skłamał, zdradził haniebnie. Sumienie nawet każe mi nie pobłażać oszukaństwu.

Milder.

Czyliż świat wierzyć będzie tym powodom... Nie będzieże szukał innéj przyczyny?

Hermenegilda.

Reputacya moja niezachwiana.

Milder.

Może być zachwianą, wiész to dobrze i dlatego boisz się.

Hermenegilda.

Ja się boję?

Milder.

Byłażebyś ty u mnie, gdybyś się nie bała? Gotowaś zawsze i rzeczywiście źle zrobić, byle pozór ocalić.

Hermenegilda.

Pozór! Cnota moja niepozorna. Spoczywa Bogu dzięki na silnych zasadach.

Milder.

Być może, ale pozwól sobie powiedzieć, że u jednéj Pani cnota jest jak rumieniec, przybywa i trzyma się bez jéj wiedzy i chluby. U drugiéj zaś jest ona tylko zwycięztwem nad sobą, z ciężkim trudem wywalczoném; dlatego ta zwycięzka szanowna dama każe sobie ciągle opłacać indemnizację kosztów wojennych — staje się biczem bożym, chłoszcze bez względu i litości małe i nie małe usterki, bo ich w głębi serca zazdrości.