Strona:PL Aleksander Fredro - Dzieła tom VII.djvu/137

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
Karol.

Gwałtu! serce moje! Matyldo kochana, dobra, najdroższa Matyldo... czy prawda? Chcesz pójść za mnie?

Matylda.

Chcę, chcę.

Karol.

Nic nie mówię... nic... ale zobaczysz... ja ci powiadam zobaczysz!

Leon (kłaniając się).

Skończyła się więc cała reforma na poruczniku ułanów.

Matylda.

Daję dobry przykład, czyliż nie dosyć?





SCENA V. i ostatnia.
Ciż sami, Jenialkiewicz (w podróżnym ubiorze wchodzi spiesznie).
Jenialkiewicz (stanąwszy pośrodku spogląda po wszystkich — potém wyprowadza Dolskiego i mówi p. k. m.).

Spadłeś.

Dolski.

Wiém.

Jenialkiewicz.

Całe ztąd nieszczęście, że zapomniałem o twojéj wieczerzy... Ale na drugi raz... spuść się na mnie.

Dolski (przestraszony).

Ach Mości Dobrodzieju! (na stronie) Nie chcę już piastować. (Spojrzawszy na Anielę.) Chyba jak ten... O Telembesiu!