Ta strona została przepisana.
(Przed chwilą Pan Ignacy w dużym popielatym kapeluszu, ręce w tył założone spacerując powoli, zatrzymał się był w środku między kolumnami i przysłuchiwał się rozporządzeniom Jenialkiewicza.)
Pan Ignacy.
I na co to się przyda?
Jenialkiewicz (spuszczając okulary — niekontent).
Ot! Ot! Jegomość... powiedział co wiedział.
Pan Ignacy.
Nie jeden w tych czasach powiedział, co nie wiedział, to gorzéj... (Spaceruje daléj — Jenialkiewicz bierze pod rekę Dolskiego i odchodzi z nim w przeciwną stronę mocno gestykulując.)
Leon (na stronie).
Ambroży! Ignacy! Wielki człowiek do małych
interesów, i mały człowiek do wielkich interesów. Dobra para.
SCENA VII.
Matylda, Aniela, Karol, Leon.
Aniela (na stronie do Matyldy).
Czegoż on cię w rękę pocałował?
Matylda.
Czy mi nie dowierzasz?
Aniela.
Ach, bo tak strasznie jesteś ładna.
Matylda (całując ją w czoło).
A jednak ciebie, ciebie kocha szalenie.