Dobrze, wiem wszystko... Słuchajże ty mnie teraz, bo tu nad wszystkiém zastanowić się trzeba
i rozważyć rozsądnie. — Powiadasz, że Dolski kocha
się w tobie. Nie ma nic dziwnego... ale z drugiéj
strony jak wytłomaczyć, że przed chwilą stryjaszek,
jego przyjaciel a więc i powiernik, częstował mnie
mężem... a tym mężem...
Dla Boga! On?
On.
Cóż odpowiedziałaś?
Nie przyjęłam, ale o mnie niech nie będzie mowy; gdybym ginęła z miłości jak georginija po
pierwszym mrozie, twoją rywalką nie będę.
Ciebie, ciebie kocha, nie ma wątpienia... jakżeby mógł ciebie nie kochać... ale ze mną postąpił sobie niegodnie... Bawił się i ten Pan Ignacy plótł bez sensu... to prawdziwie niegodziwie...
Powoli, powoli, bądź spokojna, rzecz wyjaśnię i krzywdy nie dam ci zrobić... A teraz na koń!
(Leon wchodzi)
Sama? bez Karola?
Czemu nie? — piękny mentor, co po polach lata.