Przejdź do zawartości

Strona:PL Aleksander Fredro - Dzieła tom VI.djvu/219

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Ujrzę rodzinę, niwy nadwiślańskie,
Jestem już wolną, wolną z jego ręki.
O Boże, mój dobry Boże,
Stokrotne składam ci dzięki.

Klara.

Ach pozwól Pani... Jeszcze w ręku Boga...

Zofja (biorąc ją w objęcie).

Cicho cicho moja droga,
Nie przerywaj szczęścia tyle;
Mnie Niebo stoi otworem,
Ja z Aniołów śpiewam chórem
Wdzięczność Bogu za tę chwilę.
Ale gdzież jest?... Nie zna tych stron...
Idź.... spiesz... cicho!... Ach to on!





SCENA IX.
Zofja. Witenes.

O Zofjo
O Witenie

 ja przy tobie.

Czytam w oku jakby w Niebie.
Słucham głosu jak w téj dobie,

Kiedy rzekłaś
Kiedy rzekłeś

 kocham Ciebie.

Ach sam nie wiem
Sama nie wiem

 Sen czy jaw.

Jeśli sen niechże trwa
Póki trwać życie ma;
Miły błędzie ty nas zbaw.

Zofja.

Tobie Witenie zwyciężco tyrana,
Więcéj jak życie, winnam wolność moję.