Strona:PL Aleksander Fredro - Dzieła tom VI.djvu/186

    Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
    Ta strona została przepisana.
    Ernest.

    Cokolwieczek. Daj mi jak jałmużnę duszy. Błagam, żebrzę o nią.

    Celina.

    Bywaj Pan zdrów i nie wracaj.

    Ernest.

    Nie chcesz Pani zaśpiewać?

    Celina.

    Nie.

    Ernest.

    Pewnie?

    Celina.

    Jak najpewniéj.

    Ernest.

    A więc nie odmówisz mi jednéj łaski, bardzo małéj.

    Celina.

    Cóż takiego?

    Ernest.

    Pozwól abym ja zaśpiewał.

    Celina.

    A cóż to znowu za furore śpiewania! czy byłeś kiedy ukąszony przez wściekłego muzykanta?

    Ernest (śmiejąc się).

    To być może. Mogę śpiewać?

    Celina (zniecierpliwiona).

    No to śpiewaj Pan w imię Boże. (Siada tyłem do niego obrócona — Filip na jéj skinienie odchodzi.)