Strona:PL Aleksander Fredro - Dzieła tom VI.djvu/019

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Jeśli więc szczéra przyjaźń z naszym Panem łączy,
Nieodstępuj go Panie bo źle się z nim skończy.

Doręba.

Dobrze, dobrze Rozalko, miéj dobrą nadzieję,
Niechno pierwéj rozpoznam, co się u was dzieje.





SCENA V.
Ciż sami, Albin.
(Albin w szlafroku; na znak Szczepanka kamerdyner i lokaje w sutéj liberii przynoszą śniadanie. Szczepanek wchodzi i wychodzi.)
Albin.

Wczoraj w zgiełku, nie miałem sposobności prawie
Uściskać cię serdecznie drogi Stanisławie; (ściskają się)
Twój przyjazd niespodziany w tak ważnéj godzinie,
Szczęściem dla mnie prawdziwém.

Doręba.

Kochany Albinie!

Albin.

Co tam robisz Rozalko?

Rozalka.

Firanki układam.

Albin.

Jesteś mi nieposłuszną, pokutę ci zadam.

Rozalka.

Mnie to bawi.

Albin.

A mnie nie.

Doręba.

Jakaż to przewina?