Strona:PL Aleksander Fredro - Dzieła tom V.djvu/272

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
Łatka (jakby podrzucong na krześle).

Niechże ręka
Boska broni drogiej głowy!...

(śmiejąc się z przymusu)

A bodaj ci, drogi Janie,
Nóżka spuchła! — nie jest zdrowy!
To Herkules, jak rydz, Panie —
Matuzalem będzie nowy —
Co to, Panie, za budowa!
Co za piersi, co za głowa!
Co za kości, jak olbrzyma;
Drugich takich w świecie niema! —
A bodaj ci, drogi Janie,
Nóżka spuchła, z taką mową!
(zrywając się) Ale wiesz co? — powiem słowo —
Słowo — słówko — a nie więcej.

(bierze Twardosza obiema rękoma za głowę)

Dasz zarobku — (całując go w czoło)
Sto tysięcy.

(odskakuje — przypatruje mu się — Twardosz kiwa głową, że nie da — Łatka przyskakuje i uderzając po ramieniu)

Dziewięćdziesiąt — (gra jak wyżej).
Dasz ośmdziesiąt. —
(jak wyżej)
Jasiu — duszo! duszko droga!
Co ty myślisz? bój się Boga —
Ty chcesz mojej wiecznej zguby,
Ty mnie w krwawe bierzesz szruby! —

(szarpiąc go za suknie i wstrząsając nim)

Człeku, człeku, miejże przecie
Litość w sercu, miej sumienie —
Łatwy handel na tym świecie,