Przejdź do zawartości

Strona:PL Aleksander Fredro - Dzieła tom IX.djvu/170

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
Fulgencyusz (mówi na stronie, a Ludmir z Filonkiem zdają się naradzać).

Płuca będą zaatakowane... jeżeli puls... (wstaje, potém siada) nie uchodzi — ale... (przypatrując się Trzymałkiewiczowi) zdaje się, tak, tak! (jakby receptę dyktował, do siebie) Radicis graminis, unciam unam — Radicis altec unciam semis... tak, tak... floris sambuci drachmas tres... tak, tak... do łóżka, a w przypadku...

Ludmir.

To jest...

Fulgencyusz (na stronie ironicznie).

Naprzykład?

Ludmir (postrzegłszy, że Doktor słucha).

Jest... już ja wiem co... dzisiaj nic nie robić, tylko ścisła dyeta — dzisiaj nic, powtarzam, a jutro można zażyć łyżkę stołową rumbarbarowego proszku.

Fulgencyusz (podskakując na krześle).

Kremortartari, co słyszę!

Trzymałkiewicz.

Mam wielkie pragnienie.

Filonek.

Prawdziwy strainik.

Trzymałkiewicz.

Nie wiem co pić za napój ordynaryjny?

Ludmir (spoglądając na Filonka).

Hm, hm, za napój ordynaryjny pić można...

Filonek (poddając).

Salep...

Ludmir.

Jalapę, tak, tak, jalapę.