Ta strona została przepisana.
SCENA V.
Laura, Warski.
Warski.
Jakaż to wiadomość udzielona przez kochanego profesora, tak kuzynkę rozśmieszyć a nas zadziwić mogła?
Laura.
Jakże mnie nie miało rozśmieszyć żądanie Pana Dormunda, udzielone za pośrednictwem profesora — żądanie, aby nim jeszcze Antonja przyjmie jego rękę, on pierwéj... słuchaj!.. on pierwéj stanął jako rzecznik w obronie małoletniéj, aby mógł pierwéj strutynować dokładnie kalkulacye i stan majątku.
Warski.
A nie mówiłem!.. Nie mówiłem!.. Chciałby z wszystkiego obedrzeć — połknąć. Jakąż dałaś odpowiedź?
Laura.
Dałam odpowiedź taką, że ją pewnie długo pamiętać będzie.
SCENA VI. i ostatnia.
Laura, Warski, Antonja, Dormund, Elwin.
(Antonja wchodzi spiesznie i odprowadza ojca na przód sceny na prawo — za nią wchodzą Dormund i Elwin i zostają w głębi — Laura obojętnie przegląda album.)
Antonja.
Przebacz mi, kochany ojcze, zmartwienia, których stałam się powodem. (Chce przyklęknąć.)