I na potępienie własnego sumienia. Nie Elwinie, o tém niech nigdy mowy nie będzie; miejmy stałe przedsięwzięcie, a życzenia nasze spełnione zostaną.
Dom twego ojca dla wszystkich prawie jak klasztor zamknięty. Jakże się zbliżyć? z jakiego powodu wstąpić do niego? Niby nauczyciel muzyki...
Co? Jak Almaviva do opiekuna Rozyny... Co?..
Mój ojciec muzyki nie lubi.
I ja nic nie umiem... nie można więc... Hm!.. czy przypadkiem twój ojciec nie chory?
Na ból głowy ciągle cierpiący.
Dobrze!.. Wejdę jako lekarz...
Ale nie jesteś lekarzem.
Będę homeopatą. Będę dawał w szklance czystéj wody sześć tysięcy kropel czystéj wody. (Antonja śmiejąc się, nie pochwala) Albo będę magnetyzował.
Pani Laura w tém biegła. Strzeż się, abyś jéj obrotów nie stał się ofiarą.