Ta strona została przepisana.
Antonio.
Ani myślę.
Bombalo.
(zeskakuje i przyciąga go do krzesła, na które znowu wstępuje).
Może i bolu nie będzie.
Antonio.
Bardzo wierzę.
Bombalo.
Niech tylko pomacam.
Antonio (wyrywając się).
Dziękuję — niema potrzeby.
Bombalo (przybiegając do Lizety).
Niech tylko pomacam.
Lizeta.
Nic z tego.
Bombalo.
Pokaż, pokaż zęby.
Lizeta.
Nie do panny z taką prośbą.
Bombalo.
Prędko, prędko, nie mam czasu.
Lizeta.
Ależ proszę uspokoić zbytnią gorliwość — oboje, Bogu dzięki, zdrowi jesteśmy.
Bombalo.
Zdrowi? Ha, ha, ha! zdrowi! Żaden człowiek nie
jest zdrów, bo na to są lekarze. — Zdrowi!... Ale może
nie wierzycie, nie ufacie mojej sztuce? (otwierając szkatułkę) Oto cudne leki na wszystkie choroby i niektóre inne.
Bombalo (śpiewa).
Oto cudny, przedni sok!
Kogo boli głowa, bok,