Przejdź do zawartości

Strona:PL Aleksander Fredro - Dzieła tom IV.djvu/126

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
Klara.

O nieszczęsna sprawa!
Pójdę do Cioci.

Aniela (oglądając się niespokojnie).

Powiedz, a w sekrecie;
Idź, nie trać czasu.

Klara.

Poradzi mi przecie;
Nie da mi umrzeć przy tym starym gracie.

Aniela (oglądając się).

Idź, idź, zbyt droga każda nam godzina.

Klara.

Wolę już klasztor, albo i Albina.
(odchodzi)

Aniela (wołając cicho).

Słuchajno Klaro! Klaro! — otóż macie!
Odeszła. — Chciałam zasięgnąć jej zdania
Względem owego dziwnego pisania;
Krzyczałam, — ale kiedy nie słyszała,
To cóż mam robić: — już będę pisała.





SCENA V.
Aniela, Gustaw.
Gustaw (kałamarz, pióro, papier i. t. d. w ręku).

Otóż jest wszystko, bierzmy się do dzieła.

Aniela.

Przestrzegłam Klarę.

Gustaw (na stronie).

Przednio! (głośno) A jak powie?