Strona:PL Aleksander Fredro - Dzieła tom IV.djvu/086

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Żebym raz mogła jeden kichnąć skrycie,
Nie słysząc wróżby na stoletnie życie!
Nie, to prawdziwie już nie do zniesienia!

Albin.

Jeśli pragnę uprzedzać wszystkie twe życzenia,
Jeślibym całe życie chciał poświęcić tobie,
Przypisz to mej miłości i swojej osobie.
Ale żem nie mógł zmiękczyć serce nazbyt harde,
Powiedz Klaro, czym przeto zasłużył na wzgardę?

Klara.

Nie, na wzgardę nie, ja tego nie mówię.

Albin.

Ach, jeżeli nie wzgarda, jakże się to zowie?

Klara.

Przykre mi często są jego cierpienia,
Że szczerze, wierzę, lecz to nic nie zmienia.
Na głos mężczyzny Klara ucha nie ma,
Nienawiść wszystkim przyrzekła, dotrzyma.

Albin.

Ach, a w téj nienawiści moja część nie mała.

Klara.

Nienajwiększa.

Albin.

Ach Klaro, gdybyś pojąć chciała,
Co się na twe wejrzenie w mojej duszy dzieje,
Pewniebyś serca mego ziściła nadzieje.

Klara.

Pewniebym nie ziściła.

Albin.

Nigdy?

Klara.

Dość już, proszę.